Boli głowa.

Ugh, boli głowa... Wszystko boli. Wstałeś lewą nogą z łóżka i już wiesz, że dzień będzie nieudany - ględzenie tych wszystkich pozytywnych ludzi "ee tam, rozbudzisz się i będzie w porządku!" tylko bardziej wkurza. Wszystko wkurza. Zaczynasz już wiedzieć, że to jedno z tych typowo polaczkowych zrzędzeń, chociaż niby nie lubisz schematów - nie oszukujmy się, schematy zawsze będą, w naszym rękawie leży tylko odpowiednie rozegranie ich, żeby z irytujących wierzeń Wiary przemienić je na coś zabawnego. Dlatego myślisz sobie: no tak, więc zrzędzę - i co z tego? Brakuje mi teraz tylko piwa w ręce, telewizora i dobrego meczu piłki nożnej - najlepiej reprezentacji Polski, żeby było jeszcze bardziej abstrakcyjnie - nie urażając, naturalnie, fanów tego sportu - po prostu sam go nie rozumiesz, zawsze był tylko bieganiną za piłką, tak jak i szanujesz to, że inni nie rozumieją twojego całodniowego spędzania dnia przed komputerem. Każdy ma własne hobby. Tylko teraz stop - zacznie się robić zbyt miło, a miałeś zrzędzić - najlepiej zacząć od pogody, ale w sumie pogoda jest niezła - szaro, zimno, ciemno - idealne warunki do siedzenia w twojej prywatnej jaskini, z której nie musisz się ruszać. Ach stop - nie musiałbyś, gdyby nie fakt, że właśnie pracujesz. Przez miesiąc. Wakacyjnie. Z nadzieją, że wreszcie dorobisz się na cholernego dentystę, bo przecież w ciągu roku szkolnego zapomnij - nie ma takich szans, kiedy trzeba co miesiąc wypłacać na prywatną uczelnię, zaś po drodze jest zbyt wiele pokus przyjemności, których nie potrafisz sobie odmówić, żeby tak po prostu grosz do grosza odkładać. Ostatnie oszczędności wydałeś w całości - na okulary.
Telewizora nie ma, nie posiadasz go w swoim domu, oglądanie na kompie mecza? - meh, lepiej obejrzeć jakiś serial, albo film, nie tkniesz też piwa, bo w sumie boli cię głowa, kiepsko się czujesz, a zapijać piwem ibuprom? - trochę nie bardzo - więc jaki by tu element spróbować wepchnąć, żeby jednak było Polsko? Kiełbasę? Nie jesz kiełbasy, masz uczulenie - nie wiesz nawet na co dokładnie - po prostu na kiełbasę - poza tym trzeba by było po nią wyjść do sklepu, odpada. Na tym pomysły się kończą, ale na szczęście nadal masz pomysł na spędzenie swojego czasu.
Spędzisz go nic nie robiąc.
Oto jest twój dzień - jeden z tych, które są złe tylko dlatego, że się rozpoczęły i nic chyba nie może ich poprawić, podejrzewasz, że tak musi być - wczorajszy był zbyt dobry bez powodu, więc karma musi odebrać swoje - i co? Gucio - nic z tym nie zrobisz, bo zwyczajnie ci się nie chce - nie czujesz się na tyle źle, by się ruszyć, spróbować ogarnąć, zamieniasz się w bezruch - bardzo dosłowny - owinięty kocem, z ciepłą herbatą przy boku i wypatrujesz deszczu, który byłby jedyną odpowiednią piosenką, kojącą melodią na ten dzień. Niby dzień zły, ale tobie w sumie nie jest aż tak źle - dopóki jesteś sam, dopóki nie próbują cię osaczyć, dopóki masz wrażenie, że mimo tego bezruchu naprawdę nic nie musisz.
Jeśli tak smakuje wolność, to jesteś gotów zapłacić tą cenę - byle ten czas się jeszcze przeciągnął i nie nadszedł jutrzejszy dzień.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o żabie i skorpionie.

Farafelka.

Bonć mno.