Kurwus pospolitus.

To leci tak: ludzie to najzwyczajniejsze w świecie kurwy, dlatego też musisz stać się jedną z nich, żeby mieć szansę na jakiekolwiek przetrwanie. Chowasz do kieszeni indywidualność, bo ludzie jej nie akceptują. Wszyscy wołają o swoje własne zapotrzebowania, więc wywracasz oczami i kiwasz głową - dobrze, dobrze, niech mają, byle się odczepili - wyjebane - dopóki nie natrafiasz na jednostki, którym chcesz coś dać - zwłaszcza, że sam jesteś tym "krzyczącym o swoje", z tym, że ty krzyczysz inaczej. Milczysz. Nie jesteś przez to wcale lepszy, nie, nie - urodziłeś się w gatunku kurwus pospolitus i chociażbyś codziennie błagał Boga o zmianę, zupełnie nic się nie zmieni - pozostaje robić to, co robiłeś od początku - wywracać oczami przy odgłosie dudniących w głośnikach basach "dlaczego ja?" - włącz sobie Polsat i oglądnij odpowiedni paradokument, może przyjdzie ci się spotkać z twoim przypadkiem, ale pewnie nie - dawno się pogodziłeś, że urodziłeś się po prostu w złym miejscu i czasie - lepiej by ci było jako żuczkowi gnojaczkowi, zresztą chyba by ci pasowało, tak... twarzowo, nie uważasz?
Jedyną bezsensowną rzeczą w tym wszystkim jest to, że w ogóle się denerwujesz. Tak przynajmniej sądzę. Najwyraźniej potrzeba o wiele więcej kopnięć, wiele więcej potknięć, żebyś w końcu się otrząsnął i przestawał dziwić ludźmi - szkoda tylko, że nie da się zaprzeczyć faktowi, że im starsi jesteśmy, tym ludzie gorsi się stają - pewnie wszystko przez to, że mijają ich dziecięce sny i zostają obstrzelani ze wszystkich stron tą wielce zwaną "dorosłością". 
To chyba do siebie pasuje, no nie?
W końcu kurwa to zawód 18+.
Przyglądając się tej rasie bliżej możemy wyraźnie dostrzec, że nie ma zbyt wielu różnic wewnątrz gatunkowych - większość ma nawet podobne do siebie twarze, podobnie się ubiera, ma podobne głosy i podobny styl rozumowania, ale jeśli wgłębimy się w to ostatnie,  zaczyna nas porażać cała gama różnych przemyśleń - a najbardziej to, jak każda pojedyncza jednostka potrafi syfić wokół siebie. Mam na myśli to syfienie mentalne i uczuciowe, nie fizyczne. Tak, tak, nie jesteś lepszy, nie ciesz się. Podgatunek ludzi miłych jest na wymarciu i będzie wymierać coraz bardziej - nie dajcie się złudzić temu, że ktoś jest kochany na początku - im bardziej kochany, tym większa kurwa potem - wszystko przez to, jak bardzo kurwus pospolitus uwielbia stroszyć piórka - pawi system zachowania towarzyszy zarówno przedstawicielom płci żeńskiej jak i męskiej - oślepiają swymi cnotami, żeby potem gorsze elementy miały gorszy wydźwięk - i to jest całkiem w porządku. Przynajmniej przez jakiś czas ma szansę być miło. Najbardziej wystrzegajcie się jednak tych "samotnych". I sprzedających tanie, smutne gadki. Z jakiegoś powodu muszą być samotni, nie uważacie? Tak, tak, o sobie też piszę... chociaż ja akurat za bardzo samotnego się nie uważam. Mówię: wystrzegajcie się ich, a szczerze przyznam, że chyba sam ich najbardziej poszukuję - drzemie w nich magia tragizmu, który w jakiś sposób jednoczy i łączy. 
Tak, tak, magia tragizmu.
Sztuką dla każdego kurwusa pospolitusa jest to, żeby oswoić się z własnymi wadami, starać się poprawić te, które możliwe do poprawienia są i zaakceptować wady tych wokół.
Ludzi idealnych nie było i nie będzie - normalnie powiedziałbym: inaczej byłoby nudno.
Dziś powiem: dlatego życie wśród ludzi ocieka takim żalem. 
I nie, dziękuję, maść na ból dupy mi niepotrzebna. 
Już kupiłem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o żabie i skorpionie.

Farafelka.

Bonć mno.