Wesz za kołnierzem.

Masz trochę pokręcone myśli, wiemy o tym oboje, ale dzisiaj są nad wyraz spokojne, nad wyraz ciche, nawet jeśli przyłożysz ucho do ściany czaszki zapewne ich nie usłyszysz - kiedy próbujesz twoje serce zaczyna się od razu odzywać, bo w sumie to czegoś chcesz, coś chcesz zrobić, ale co..? Siedzisz w bezruchu, wpatrujesz się w monitor, wsłuchujesz się w agresywny, mocny wokal piosenki, która gra na słuchawkach i pytasz: czego chcę? Siedź dalej - chcesz się wiercić jakbyś miał wszy, Nie fizycznie - bo fizycznie wyjdziesz na dwór, jest całkiem miła pogoda, powpatrujesz się w drżące na wietrze liście, spojrzysz w niebo, myśląc, jak by to było latać... ach, przynajmniej pojawi się jakakolwiek myśl - zawsze to lepiej, niż ta zupełna cisza, którą wypełniają tylko słowa piosenek. Przeżyłeś to już? Mógłbyś pisać ciągle i wciąż te same słowa, bo tylko one docierają do twojego wnętrza, jak więc mówić o czymkolwiek innym, jak się czymś zająć, gdzie odnaleźć swój ratunek? Oplata cię melancholia złego rodzaju, bo nie chcesz w niej zostawać - przelej te emocje, potrafisz? Twoje własne paranoje, parabola odczuć - wyznacz jej wektor, hej, może to jest jakieś rozwiązanie? Oszukuj się dalej - będziesz się wiercić i wiercić, oplecie cię tylko widmo strachu przyszłości, jeśli postanowisz stanąć przed lustrem, zanim powiesz: "ach, ten w lustrze to niestety ja..." - lub zanucisz? Skoro jedynie potrafisz dziś myśleć piosenkami... Podeślij je komuś - złóż życzenie, że nie będziesz musiał nikomu tłumaczyć, że ten dziwaczny styl w pogoni za coraz to nowymi tekstami zostanie zrozumiany, a więcej wesz się nie pojawi, które będą cię gryźć w każdym centymetrze ciała, zajmując mózg - denerwujące? Nie. Może troszeczkę. W końcu która pchła nie byłaby denerwująca? Zwłaszcza, kiedy te pchły przemyśleń nie ograniczały się tylko do efektów swędzenia - niemal każde pojedyncze ugryzienie prowadziło do biegu serca, które ciężko uderza w klatce piersiowej - nie poradzisz sobie z nimi, bo nigdy nie radziłeś - nic się w tym miejscu nie zmieniło, system postępowania i oceny rzeczywistości pozostał taki sam, dlatego bądź sam dla siebie, samemu sobie, udając, że ten dzień nie ma w ogóle miejsca - mijające godziny to ułuda, błękit nieba czysty sen, a wiatr na twarzy to oddech Wczoraj - parasol nie uchroni cię przed toksycznym opadem myśli, przeżre się przez niego, dlatego lepiej nie prowokuj do jego opadania, pozostań na tych płyciznach, nie wchodź głębiej - lepiej nic nie robić, niż zrobić i żałować, kiedy akcja nie ma szans powodzenia. Troszkę chore... Pewnie dlatego, że w tym świecie nikt nie chce sobie brudzić rąk. Ani Ty, ani ten przyjaciel, który się od ciebie odciął, mając cię serdecznie dość, ani Ci, z którymi się teraz śmiejesz prowadząc długie rozmowy i grając we wspólne gry, z którymi tak chciałeś się spotkać, ale do tego spotkania nie doszło, czemu? Choroba. Wyjazd do Łodzi został przerwany przez chorobę, a już miałeś bilety w rękach, już wszyscy się zbierali, już, już..! Jednak nie. Czemu teraz sobie o tym przypominasz, chociaż miało to miejsce już parę dni temu? Aaach, co za różnica... wszystko lepsze od pustki! No może prócz tego oczekiwania na umówienie się na wizytę u dentysty. Nikt nie lubi dentystów, nie wmówisz mi, że ty lubisz - przynajmniej ta jedna wizja sprawia, że magiczny nastrój rozpryskuje się w niebyt i pozostaje tylko skrzywienie i rezygnacja, bo trzeba się ruszyć, trzeba zrobić coś bardziej dorosłego, trzeba "zadbać o swoje zdrowie", nie dlatego, że ci zależy.
Tak po prostu ktoś powiedział, tak ktoś zadecydował, więc tak zrobisz - tylko po to, żeby się od ciebie odczepili... tylko po to, żeby przestali się już martwić, że "o siebie nie dbasz".
Co? Myślisz, że jesteś już wystarczająco dorosły, by sam o siebie zadbać?
Gratulacje.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o żabie i skorpionie.

Farafelka.

Bonć mno.