Dwie strony monety

Byłaś jedną z wielu, które tak myślały. Że ma uczucia, że czuje jak każdy inny człowiek. Jedną z wielu - bo większość tych, którzy zobaczyli drugą stronę medalu, nie żyli wystarczająco długo, by o niej opowiedzieć. Okazywało się, że poza tą śliczną, lśniącą w słońcu i cieszącą oczy, którą chciało się oglądać i tej czarnej, nieprzenikliwie czarnej, była jeszcze strona całkowicie zapomniana, niedoceniana przez większość, bo pozornie nie było na co spoglądać. Każda moneta miała przecież swoje brzegi. Niby kryło się na nich najmniej, niby były nieważne, a jednak były łącznikami. A prawa, jak powszechnie wiadomo, zazwyczaj lubiła kryć się właśnie pośrodku. Byłaś taka sama. Ze swoim gniewem, co palił i porażał, ze swoją miękkością, na której układało się głowę jak na poduszce na rewersie, a tu? Okazywało się, że potrafisz być tak miękka jak i [i]śmiertelnie[/i] gorąca. Jedno drugiego nie musiało wykluczać. Ale jak to? Czerń była czernią, biel wciąż bielą! Zło nigdy nie było w ludziach tak oczywiste. Pozory myliły, a wzrok lubił dać się omamić. Kiedy zabiję małego kotka - czy będę zły? Jednym ciosem ostrza, wprawnym ruchem. Wytkną palcami, rzucą kamieniem. [i]Morderca[/i]. Przecież zabił tak niewinne, słodkie stworzenie, które przed sobą miało tak wiele. Nikt nie zapyta: [i]dlaczego[/i]. Zapytają już po fakcie. Gdy odbędzie się lincz i zmówią paciorek, by chronił ich anioł stróż ode złego.

Nigdy pewnie nie dowiedzą się, że kotek był tak chory, że nie dało się go uratować, a ostatni cios był dla niego łaską, by dalej nie znosił cierpienia.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o żabie i skorpionie.

Farafelka.

Bonć mno.